Wybory 2024. Przymusowy kompromis czy wajcha w drugą stronę?

Wybory 2024. Przymusowy kompromis czy wajcha w drugą stronę?

Przed nami druga tura wyborów samorządowych. O fotel prezydenta Zabrza bić się będą Małgorzata Mańka-Szulik i Agnieszka Rupniewska. Ta ostatnia zabiega o głosy kontrkandydatów, którzy do drugiej rudny się nie dostali, ale podobnie jak ona, w kampanii wyraźnie określili się przeciwko polityce Mańki-Szulik. Najlepsze „karty poparcia” rozdaje w tym momencie Kamil Żbikowski, który uplasował się tuż za obecną prezydent i musiał obejść się smakiem… A w „swoich kartach” ma naprawdę dużo, bo ponad 21% poparcia! Rupniewska takim bonusem zapewne nie pogardziłaby, natomiast wygląda na to, że w zamian oferuje niewiele, albo nawet nic – jak twierdzi Żbikowski… „Jestem otwarta na rozmowę z każdym, kto podziela moją wizję Zabrza, bo chcę dokonać prawdziwej zmiany” – napisała dość jasno i wymownie w mediach społecznościowych, odpowiadając na oświadczenie Żbikowskiego, który po rozmowach nie widzi z nią porozumienia. 

Reklama

ZOBACZ: Wybory 2024 w Zabrzu. Debata pomiędzy Małgorzatą Mańką-Szulik i Agnieszką Rupniewską

W poniedziałek dowiemy się, kto będzie rządził Zabrzem – nowy układ z nową prezydent, czy nowy układ z dotychczasową. Oba bowiem będą nowe i nie ma możliwości powtórki tego, co znamy z minionych pięciu lat. Pospekulujmy…

Kamil Żbikowski o mało nie okazał się największą sensacją I tury wyborów samorządowych. Z poparciem na poziomie 21,41% o włos (154 głosy) przegrał z urzędującą Małgorzatą Mańką-Szulik i to prezydent Zabrza zmierzy się w decydującym starciu (21 kwietnia) z Agnieszką Rupniewską. Ta ostatnia szuka poparcia u dotychczasowych przeciwników Mańki-Szulik, którym się nie udało, w tym u szefa Lepszego Zabrza.

Maksymalizacja zysków i minimalizacja kosztów to podstawowa zasada w ekonomii ale również i w polityce. Z minimalizacją kosztów nie wolno jednak przesadzić, bo może okazać się, że przeholujemy…

Pierwsze rozmowy między Agnieszką Rupniewską i Kamilem Żbikowskim odnośnie ewentualnego poparcia przed II turą już się odbyły. Wgląda jednak na to, że nic dobrego z nich nie wyniknęło.

„Niestety zwycięska w I turze opcja, która wydawała nam się naturalnym kierunkiem poparcia, nie traktuje nas poważnie i nie daje nam żadnych gwarancji wpływu na zarządzanie miastem. Stąd dotychczasowy brak jednoznacznej deklaracji w sprawie II tury wyborów prezydenckich w Zabrzu” – czytamy w oświadczeniu Lepszego Zabrza.

Z Kamilem Żbikowskim udało nam się porozmawiać. Z tego, co usłyszeliśmy wynika, że Rupniewska poparcie by chciała, ale w zamian nie daje nic, co Żbikowskiego i jego ugrupowanie by satysfakcjonowało.

– Agnieszka Rupniewska nie chciała zadeklarować Lepszemu Zabrzu najmniejszego wpływu na zarządzanie miastem – żadnego stanowiska w potencjalnie nowych władzach miasta; ani wiceprezydenta, ani przewodniczącego Rady Miasta, żebyśmy mieli choć cień kontroli nad tym, co się będzie w niej działo. Nie chciano z nami podpisać nawet porozumienia programowego. Najwidoczniej nie jest ona zainteresowana poparciem z naszej strony, być może go nie potrzebuje – powiedział nam Kamil Żbikowski.

Próbowaliśmy porozmawiać z Agnieszką Rupniewską, ale nie odbierała od nas telefonu. SMS-em poprosiła o maila. Nalegaliśmy na rozmowę, ale ostatecznie wysłaliśmy pytania pocztą elektroniczną; poprosiliśmy o odpowiedzi na pytania dotyczące rozmów między Rupniewską i Żbikowskim. Chcieliśmy poznać również stanowisko kandydatki na najwyższy urząd w Zabrzu wobec tego, co przekazał nam Kamil Żbikowski. Odpowiedzi nie doczekaliśmy się.

Z oświadczeń w internecie wiemy, że Rupniewska „gotowa jest rozmawiać z każdym, kto podziela jej wizję zmiany Zabrza”. A z tymi, którzy jej nie podzielają? Takie postawienie sprawy mówi dużo o jej zdolnościach do kompromisu.

Żbikowski spekuluje, że Rupniewska liczy, a nawet podjęła działania w celu przejęcia radnych innych ugrupowań (patrz wyżej). Wówczas, co jest logiczne, zbuduje w Radzie Miasta większość (KO po wyborach ma jedenastu radnych, więc do większości brakuje tylko dwóch) i nie będzie musiała z nikim zawiązywać koalicji. Zadanie będzie ułatwione, gdyż w przypadku jej wygranej w Radzie pozostanie przynajmniej czterech „niezaopiekowanych” radnych Mańki-Szulik – obecna prezydent nie zdobyła nawet mandatu radnego.

Co jest dobre dla Rupniewskiej, co dla Żbikowskiego, co – dla Zabrza? Pospekulujmy…

Dla Rupniewskiej i wspierającej ją Koalicji Obywatelskiej najlepiej będzie wygrać i zbudować większość w Radzie zgodnie z doktryną „Jestem otwarta na rozmowę z każdym, kto podziela moją wizję Zabrza”. Czyli „zapisz się do nas, nie stawiaj warunków”.

Do tego nisko kosztowego planu potrzebni są jednak wyborcy Żbikowskiego, no i może trochę Aliny Nowak – wielkiej przegranej tych wyborów. Żbikowski jest przez Rupniewską zaszachowany, bo oficjalnie poprzeć atakowanej przez lata Mańki-Szulik nie może, to byłaby jego polityczna śmierć. Jednak w jego przypadku zwycięstwo Mańki-Szulik byłoby korzystniejsze, ponieważ „Caryca” musiałaby z nim rozmawiać, by mieć większość w Radzie – ma 4 swoich radnych i 4 zaprzyjaźnionego PiSu, o 5 za mało. Tylu ma akurat Kamil Żbikowski. Kto wie, może dołączyłby i Sebastian Dziębowski – chłop lubi być akurat przy tych, którzy sprawują władzę. Za dużo też nie oczekuje.

Szef Lepszego Zabrza, który mierzy długofalowo, realizowałby ze swoją grupką oddanych od lat współpracowników postulaty i budował siłę do kolejnych wyborów. Mańka-Szulik – to byłaby jej ostatnia kadencja – raczej nie pozwoliłaby, żeby koalicja się posypała. Warunek? Realizacja postulatów Żbikowskiego.

A co będzie najlepsze dla Zabrza? Wyborcy zdecydują, czy będzie to przymusowy kompromis Żbikowski – Mańka-Szulik (z realizacją części programu Żbikowskiego), czy wajcha w drugą stronę, a więc jednowładztwo Agnieszki Rupniewskiej – otwartej na rozmowy z każdym, który podziela jej wizję Zabrza…

ZOBACZ: Wybory 2024 w Zabrzu. Debata pomiędzy Małgorzatą Mańką-Szulik i Agnieszką Rupniewską

Źródło: W Zabrzu

Reklama