Kontrowersje wokół referendum w Zabrzu, które odbędzie się w niedzielę 11 maja. Komitet RESET oskarża sekretarza miasta Łukasza Urbańczyka o próbę nielegalnego pozyskiwania danych o frekwencji w dniu głosowania, co wywołało falę oburzenia. Miasto nie komentuje sprawy, a komisarz wyborczy przypomina: udostępnianie informacji o frekwencji przed zakończeniem głosowania jest zabronione. Inicjatorzy referendum zawiadomili komisarza i prokuraturę.
ZOBACZ TEŻ: Referendum w Zabrzu. Michał Wójcik: Zostanie złożone zawiadomienie do prokuratury
W poniedziałek, 5 maja, komitet referendalny RESET poinformował w swoich mediach społecznościowych, że sekretarz miasta Łukasz Urbańczyk wysłał SMSa do członków komisji referendalnych (referendum odbędzie się w niedzielę 11 maja). Z treści udostępnionego skanu wynikało, że członkowie obwodowych komisji mieli informować (przez komunikator WhatsApp) m.in. o pojawiających się w dniu głosowania nieprawidłowościach i co kilka godzin podawać frekwencję.
„Z pełnym przekonaniem informujemy o poważnym naruszeniu prawa przez Sekretarza Miasta, pana Urbańczyka. Według otrzymanych informacji, pan Urbańczyk w bezczelny sposób próbuje wyłudzić dane dotyczące frekwencji w trwającym referendum, co jest działaniem niezgodnym z obowiązującym prawem. Przypominamy – informacje o frekwencji mogą być podawane dopiero po zamknięciu lokali, czyli po godzinie 21:00. To nie są wybory, lecz referendum, a próby wcześniejszego uzyskania tych danych mogą prowadzić do poważnych konsekwencji prawnych. Apelujemy do wszystkich: nie udostępniajcie żadnych danych o frekwencji przed czasem! Stańmy wspólnie w obronie uczciwości i przejrzystości tego procesu. Prawo obowiązuje każdego – również urzędników!” – czytamy na stronie „Zabrze Referendum Odwoławcze”.
Informacja ta wywołała falę oburzenia, a wpis na swoim profilu na Facebooku udostępnił m.in. lokalny tygodnik Głos Zabrza.
Biuro Prasowe Miasta Zabrze sprawy nie komentuje
Kolejnego dnia (6 maja) w związku z tą sytuacją wysłaliśmy pytania do Biura Prasowego Miasta Zabrze. Zadzwoniliśmy też bezpośrednio do biura, by zweryfikować, czy nadawcą wiadomości faktycznie jest sekretarz miasta Łukasz Urbańczyk. Nasz dziennikarz poinformował odbierającego, że rozmowa jest nagrywana i będzie wykorzystana w celach dziennikarskich.
– Nie udzielam takiego komentarza, nie zgadzam się na wykorzystanie tej rozmowy w takim celu, jeśli ona jest nagrywana. Nie wyrażam zgody na nagrywanie tej rozmowy. O każdy kontakt proszę przy pomocy wykorzystania adresu mailowego. Dziękuję, do widzenia – usłyszeliśmy od Jakuba Szołdry z Biura Prasowego Miasta Zabrze.
Na nasze pytania wysłane mailem do tej pory (8 maja) nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Sekretarz miasta i… prywatny SMS
W międzyczasie dowiedzieliśmy się, że wpis Głosu Zabrza udostępniający post RESETU (który został jednak usunięty) skomentował sekretarz miasta Łukasz Urbańczyk. Tym samym potwierdziło się, że nadawcą SMSa był Urbańczyk.
„Wygląda to na naruszenie prywatnej korespondencji. Proponuję nie dołączać do osób dokonujących tegoż przestępstwa „kto nieuprawniony zyskuje dostęp do informacji, które nie są dla niego przeznaczone, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. (…) Ponadto warto zauważyć, że przepisy wskazują na zakaz publikacji danych o frekwencji ze względu na ciszę wyborczą, a nie na zakaz ich zbierania czy przetwarzania podczas referendum” – napisał Urbańczyk.
Dodał też, że wiadomość była kierowana do jednego prywatnego odbiorcy.
„A we własnych wiadomościach mam prawo podpisywać się tak, jak uznam za stosowne i mam prawo je dowolnie formułować” – zakończył.
Komisarz wyborczy: W dniu wyborów zabronione jest udzielanie informacji o frekwencji
O komentarz do sprawy poprosiliśmy Komisarza Wyborczego w Katowicach. Paweł Wysocki do SMSa się nie odniósł, natomiast przekazał nam informacje dotyczące strony prawnej.
– W kampanii referendalnej można prowadzić działania profrekwencyjne albo przeciwfrekwencyjne. To oznacza, że w odróżnieniu od wyborów do Sejmu, Senatu, prezydenckich, w dniu referendum zabronione jest udzielanie informacji o frekwencji, gdyż jest to element kampanii profrekwencyjnej. Żaden z członków obwodowych komisji wyborczych nie jest uprawniony i nie wolno mu podawać tych informacji komukolwiek, nawet członkom miejskiej komisji referendalnej aż do zakończenia głosowania – mówi Paweł Wysocki.
Jak zaznacza, podawanie informacji o frekwencji w trakcie referendum może zostać potraktowane jako łamanie ciszy wyborczej.
Oficjalny sposób komunikacji miedzy członkami poszczególnych komisji także jest ściśle określony.
– Są ustalone dyżury, jest podany telefon do komisji i za jego pośrednictwem można się kontaktować. Komisja miejska ma swoją siedzibę, swój telefon, swoją obsługę – tłumaczy Paweł Wysocki.
Jak dodaje, inne sposoby kontaktowania należy uznać za kanały nieoficjalne.
RESET zawiadamia komisarza
7 maja inicjatorzy referendum złożyli oficjalne zawiadomienie do Komisarza Wyborczego w Katowicach o możliwości naruszenia przepisów przez sekretarza Łukasza Urbańczyka. Wnioskodawcy domagają się wyłączenia Urbańczyka z miejskiej komisji referendalnej.
„Pan Łukasz Urbańczyk będąc sekretarzem miasta jest członkiem kierownictwa miasta, reprezentując z tzw. urzędu interesy odwoływanej obecnie – w drodze referendum – prezydent miasta Agnieszki Rupniewskiej. Budzi to wśród nas, tj. inicjatorów referendum, ale przede wszystkim samych mieszkańców miasta (czego dowodzą liczne reakcje internautów) uzasadnione obawy próby wywierania przez obecne władze wpływu na toczący się proces referendalny a ostatecznie wynik samego referendum” – napisali w zawiadomieniu.
W tej sprawie zawiadomiono także prokuraturę.
Źródło: W Zabrzu