„Protest” czy „apel”? Polityczne gierki i awantura z nauczycielami w tle
Fot. Piotr Antczak / strajk nauczycieli 2019 r.

„Protest” czy „apel”? Polityczne gierki i awantura z nauczycielami w tle

Klub Koalicji Obywatelskiej przygotował na poniedziałkową sesję Rady Miasta Zabrze projekt uchwały, w którym wyrażono protest przeciwko planom rządu ws. zmian w prawie oświatowym. Chodzi m.in. o zwiększenie pensum godzin nauczycielom, co zdaniem rządu wiązałoby się również z podwyżkami płac. Zdaniem największych nauczycielskich związków zawodowych (ZNP, NSZZ Solidarność, FZZ), które wspólnie odrzuciły proponowane na ten moment zmiany, realnie nie spowodują one podwyżki. Mówi się wręcz o obniżce – wg. wyliczeń obecnej na sesji Jolanty Jaskółki, prezes zabrzańskiego oddziału ZNP, dziś nauczyciel dyplomowany, a więc ten najlepiej opłacany, zarabia około 51 zł na godzinę, natomiast po zwiększeniu pensum godzin i podwyżce proponowanej przez rząd ta kwota zmalałaby do 41 zł. Jednak nie tylko o pieniądze chodzi; związki sygnalizują także potencjalne zwolnienia nauczycieli oraz obniżenie prestiżu zawodu. Ten projekt uchwały na szczeblu naszego zabrzańskiego samorządu wywołał kolejną polityczną awanturę.

Reklama

CZYTAJ TEŻ: Zabrze przystąpi do Związku Samorządów Polskich. Radni pytają, po co?

„Protest czy apel” – pomiędzy politycznym młotem a nauczycielskim kowadłem. Długą, trwającą blisko dwie godziny, dyskusję w tym temacie rozpoczął przewodniczący Komisji Oświaty zabrzańskiej Rady Sebastian Markisch (PiS), który jest również nauczycielem. Zaproponował, by najpierw obecna na sesji Jolanta Jaskółka (ZNP) wyjaśniła aktualną sytuację w rozmowach między rządem a związkami, a potem, tuż przed samym głosowaniem, wniósł poprawkę, by w projekcie uchwały zmienić słowo „protest” na „apel”. Taka próba złagodzenia stanowiska przez radnego spod znaku Prawa i Sprawiedliwości w zabrzańskim samorządzie nie powinna nikogo dziwić, bo jak wyobrazić sobie, by nawet jako nauczyciel protestował przeciwko rozwiązaniom proponowanym przez własną partię? Z drugiej strony należało zachować się fair wobec własnej grupy zawodowej, więc taki sprytny manewr wydawał się jak najbardziej racjonalny – przynajmniej w politycznym sensie. To wywołało, co oczywiście zrozumiałe dla każdego obserwatora politycznych gier w naszej Radzie, złość autorów projektu, czyli radnych Koalicji Obywatelskiej – Nowe Zabrze. Czy zabrzańska Koalicja Obywatelska myślała, że radni Prawa i Sprawiedliwości oraz koalicyjnych Skutecznych dla Zabrza poprą jej projekt w takiej formie? Śmiemy wątpić. Nikt jednak nie spodziewał się, że wyjście z klinczu radnym koalicji rządzącej ułatwią wypowiedzi, a właściwie jedno słowo, którego użyła szefowa zabrzańskiego ZNP Jolanta Jaskółka. Ale po kolei.

Jolanta Jaskółka na prośbę radnego Markischa, jak już wcześniej wspomnieliśmy, mówiła o rządowych propozycjach, które trzy największe nauczycielskie związki zawodowe odrzuciły. Były to m.in.:

  • zwiększenie pensum – liczby godzin „przy tablicy”, co w efekcie – mimo podwyżki – miałoby doprowadzić do tego, iż nauczyciele otrzymywaliby mniejszą stawkę za godzinę pracy, a także dodatkowe zwolnienia,
  • dodatkowe godziny tzw. „do odnotowywania” – nauczyciel miałby być dodatkowo 8 godzin tygodniowo do dyspozycji w szkole, na co zdaniem związków nie ma obecnie warunków,
  • zmianę statusu młodych nauczycieli, którzy nie byliby zatrudniani na czas nieokreślony,

– Jest projekt części radnych ws. protestu przeciw proponowanym przez rząd zmianom. Zapytam wprost, bo Państwo ciągle jeszcze rozmawiacie, te rozmowy z rządem się toczą, czy dziś protest ma sens? Czy to Wam pomoże, czy wręcz zaszkodzi, czy może jeszcze poczekać i zobaczyć, czy uda się wypracować wspólne stanowisko? – pytał Jolantę Jaskółkę przewodniczący Markich dodając, że w jego ocenie nie ma konkretów na papierze.

– Uważam, że jakikolwiek apel, jakiekolwiek wspólne działanie ma sens. Ja tu nie wspomniałam jeszcze o proponowanych zmianach dotyczących zwiększenia wpływu kuratorium (kuratorium oświaty jest jednostką administracji rządowej – red.), chociażby przy konkursach na dyrektorów szkół kuratorium ma mieć 5 głosów, to jest niemoralne (projekt nowelizacji prawa oświatowego, zakłada, że przy wyborze dyrektorów przedstawiciele kuratorium mieliby tzw. głos pluralny – kurator dysponowałby większą liczbą głosów – red.). Jakiekolwiek zmiany w polskiej edukacji muszą być przemyślane, nie mogą być rewolucją – tłumaczyła niektóre szczegóły Jolanta Jaskółka.

CZYTAJ TEŻ: UWAGA! Na tych ulicach w tym tygodniu nie będzie elektryczności – W Zabrzu

– Pani Prezes powiedziała, że każdy apel ma sens, bo protestowanie dziś przeciwko słowom… bo tak naprawdę na papierze dziś nic nie mamy… Pani Prezes, mamy coś? – dopytywał przewodniczący Markisch.

– To znaczy mamy projekt, nad którym dyskutujemy… A czy apel, czy protest… no, to są słowa… myślę, że można to jakoś zredagować, ale uważam, że każde poparcie, każde działanie ma sens, bo na co mamy czekać? Myślę, że należy pokazać, że samorządy też się nie godzą na tak radykalne zmiany – odpowiadała prezes zabrzańskiego oddziału ZNP.

W dalszej części dyskusji wypowiadali się radni klubu Koalicji Obywatelskiej, którzy też w części są nauczycielami, i podając konkretne przykłady z pracy nauczyciela, unaoczniali negatywne skutki proponowanych zmian. W ten sposób zachęcali pozostałych radnych do poparcia ich uchwały „protestacyjnej”.

W odpowiedzi na to głos zabrał ponownie przewodniczący Komisji Oświaty Sebastian Markisch i stwierdził, że protestowanie przeciwko rządowym propozycjom nie podając przy tym własnych, nie ma sensu. Zaproponował natomiast debatę w zabrzańskim samorządzie i wypracowanie konkretnych rozwiązań, które w formie uchwały można by przedstawić stronie rządowej. Na koniec wystąpił z chyba nie do końca przemyślanym wnioskiem formalnym o zdjęcie uchwały protestacyjnej z porządku obrad, co wywołało konsternację nawet wśród jego koalicjantów. Gdyby do tego doszło, zabrzańscy nauczyciele na pewno nie byliby zadowoleni. Nauczycielski młot głęboko zajrzał w oczy koalicji rządzącej naszym miastem (SdZ, PiS, S. Dziębowski), do tego stopnia, że wiceprezydent Krzysztof Lewandowski poprosił o 10 min. przerwy.

Showtime! Czas na kolejną awanturę! – Przerwy są dobre, bo pozwalają przemyśleć pewne rzeczy, więc po pierwsze chciałbym wycofać swój wniosek o zdjęcie tej uchwały z porządku obrad, a po drugie – zgłosić do niego poprawkę. Moja propozycja jest taka, idąc też za sugestią Pani Prezes (Jolanty Jaskółki – red.), która powiedziała, że każdy apel jest dobry, w treści byłaby następująca zmiana: „Uchwała w sprawie apelu o rozważenie zasadności proponowanych zmian w prawie oświatowym”. Podstawa prawna pozostaje taka sama, czyli na wniosek klubu Koalicja Obywatelska – Nowe Zabrze itd., itd… uchwala się, co następuje, t.j. „Uchwala się apel o ponowne przeanalizowanie zmian w prawie oświatowym”, reszta uchwały jest bez zmian – złożył wniosek radny Sebastian Markisch.

W tym momencie rozpętała się kolejna awantura. Radni Koalicji Obywatelskiej oburzali się, że w treść ich uchwały, pod którą się podpisują, ingerują inni radni. – To są kpiny z demokracji, jeśli my zgłaszamy jakiś projekt i on ma być przewrócony do góry nogami, a następnie przedstawiony jako nasz – grzmiał radny Marian Rau.

Co ciekawe, poprawka radnego Markischa, chyba na skutek wzajemnego przekrzykiwania się i chaosu, jaki zapanował, przeszła stosunkiem głosów 21 – za, 2 – przeciw, 2 – wstrzymujących się, a więc również głosami Platformy Obywatelskiej. Później natomiast Agnieszka Rupniewska, główna autorka projektu uchwały „protestacyjnej”, chciała powrócić do pierwotnej wersji projektu i złożyła taki wniosek, który oczywiście stosunkiem głosów 13 do 12 został odrzucony.

Do tego pomieszania z poplątaniem, chyba nieco zdezorientowana i zdegustowana obrotem sytuacji, odniosła się prezes zabrzańskiego oddziału ZNP Jolanta Jaskółka. – Mam troszkę mieszane uczucia… cóż mam powiedzieć? Ważne, że podjęliśmy dyskusję i zaczynamy działać. Wolałabym, żeby było to w większym spokoju. Nie wiem, jak zostanie odczytany ten apel czy też protest. Tak naprawdę w tej chwili nie wiem, jakie zająć stanowisko… Padła propozycja (Sebastiana Markischa – red.), żeby została podjęta uchwała protestu przeciwko „Lex Czarnek” czy apelu – bo tutaj mam wrażenie, że troszeczkę łapiemy się za słowa – a jednocześnie, żebyśmy się spotkali i zaproponowali konkretne rozwiązania. To może być również nasze wspólne działanie jako miasta.

Ostatecznie uchwała z poprawką radnego Sebastiana Markischa ws. „apelu” przeszła stosunkiem głosów 22 – za, 2 – przeciw, 2 – wstrzymujących się.

Opinia autora. Nie robię tego nigdy, ale dziś to zrobię. Napiszę jako autor tego tekstu, który chciałby pozostać mimo wszystko niezależnym dziennikarzem, ale który jest również nauczycielem i członkiem największego związku zawodowego w Polsce. Niech samorządowcy skupią się na pracy samorządowej, a więc na tym, na co mają wpływ. Związkom zawodowym zostawmy ochronę pracowników wobec zapędów rządowych, choć z drugiej strony każda „szabla” i wsparcie jest na wagę złota i nie należy dziwić się, że związki działają również angażując samorządowe struktury – to naturalne, każdy działa optymalnie, a liczy się efekt. To samo dotyczy się zabrzańskiej Platformy Obywatelskiej, która stając w obronie nauczycieli „przy okazji” ułożyła między młotem a kowadłem koalicję rządzącą Zabrzem, a więc Skutecznych dla Zabrza i zabrzański PiS. Będąc konsekwentnym, nie należy dziwić się również koalicji, która będąc w klinczu, sprytnie wykorzystała chyba zbyt miękką, ale jednak uczciwą postawę Jolanty Jaskółki.

Nie czekaj, aż Facebook wyświetli Ci nasze artykuły!

Źródło: W Zabrzu
Poślij artykuł dalej ⬇⬇⬇

Reklama