Chyba nie było w tym roku sesji Rady Miasta Zabrze, która odbyła się punktualnie o zaplanowanej godzinie i bez technicznych problemów. Nie inaczej było w poniedziałek 20 grudnia.
CZYTAJ TEŻ: Posypał śnieg? Zgłoś prośbę o interwencję do Miejskiego Zarządu Dróg – W Zabrzu
Grudniowa sesja odbyła się w systemie hybrydowym – część radnych uczestniczyła w niej zdalnie. Niestety jak to ostatnio bywało, zaczęła się z opóźnieniem, tym razem kilkudziesięciominutowym! Na tym jednak problemów nie koniec.
„A teraz mnie słychać proszę państwa?” Radni, którzy obradowali zdalnie za pomocą aplikacji Teams, co rusz mieli problemy z odsłuchem. Sesja w jej początkowej fazie była kilkukrotnie przerywana przez zdenerwowanych rajców, bo po prostu nie słyszeli, o czym jest mowa. Przewodnicząca Rady Łucja Chrzęstek-Bar wielokrotnie pytała, czy radni ją słyszą.
– Ledwo co! Pani Przewodnicząca, jedyny człowiek, którego słychać normalnie, tak jak to powinna działać elektronika w XXI wieku, to jest pan mecenas. Reszta, to jest średniowiecze elektroniczne! My jesteśmy już trzy lata radnymi, a technicznie zamiast iść do przodu, się cofamy – odpowiadał m.in. Ferdynand Reiss (PiS).
– Czy możemy kontynuować? Ja rozumiem, że są problemy, ale jaka jest jakość? Da się nas słyszeć, czy nie? – pytała radnych przewodnicząca Łucja Chrzęstek-Bar.
Po 30 minutach problemy techniczne zostały opanowane, a nasi radni mogli już spokojnie debatować 😉
Nie czekaj, aż Facebook wyświetli Ci nasze artykuły!
Źródło: W Zabrzu
Poślij artykuł dalej ⬇⬇⬇