W piątek Górnik w znakomitym stylu pokonał swojego sąsiada w tabeli – Śląsk Wrocław 3:1 i wymusił wręcz na wszystkich internetowych „fachowcach” przeprosiny, przede wszystkim wobec Jana Urbana, Lukasa Podolskiego, a także chyba najbardziej biczowanego – Roberta Dadoka. W necie trwa festiwal przeprosin. I słusznie.
CZYTAJ TEŻ: Poszukiwany przestępca zabarykadował się w mieszkaniu na Buchenwaldczyków – W Zabrzu
W emocjach nie wiemy za bardzo jak to wszystko uporządkować, więc może od początku tej historii, czyli od okresu transferowego sprzed sezonu.
Co ten Dadok robi w Górniku? Przyznamy się szczerze, bo bylibyśmy hipokrytami, że i my bardzo krytycznie wypowiadaliśmy się o tym transferze; przychodzi do Górnika człowiek, którego Stal Mielec nie zatrzymała, bo i po co – zawodnik bez żadnego dorobku. I taki piłkarz „wskakuje na etat” do Górnika. Kibice zachodzili w głowę, zachodziliśmy i my w artykule: Czy działacze Górnika żartują? Nie, zatrudniają „rezerwowego ligowca” bez dorobku.
Krytyka gry Roberta Dadoka trwała właściwie przez całą rundę. Naszym zdaniem w pewnym momencie była już po prostu niesprawiedliwa, bo ten zawodnik zaczął grać solidnie – nie było może asyst, po których padały bramki, ale gdy zauważaliśmy jego niezłą grę, nasze uwagi w komentarzach na Fejsiku nie były brane poważnie. Kibice uparcie chcieli sadzać go na ławie, natomiast uparcie wystawiał go w podstawowej jedenastce kolejny „kozioł ofiarny” – Jan Urban.
Urban musi odejść! Tego domagał się, przepraszamy za wyrażenie, ale u nas politycznej poprawności nie będzie, kibicowski plebs! To ten sam rodzaj kibica, który chciał głowy Brosza – naszym zdaniem najlepszego trenera w najnowszej historii Górnika Zabrze. Broszowi głowy nikt ściąć z zarządu nie śmiał, bo doskonale zdawano sobie sprawę, że to „rzeźbiarz doskonały”. Ba! Chcieli go #wZabrzu zatrzymać, ale on już nie miał siły na pracę w myśl polityki zarządu Górnika Zabrze. To dygresja, ale zawsze będziemy z szacunkiem powracać do dorobku Marcina Brosza.
Wracając do tematu, pamiętajmy, że Jan Urban ma już „coś” w trenerskim dorobku – mistrzostwo Polski i Puchar Polski! Zdobył je co prawda z Legią Warszawa i to dawno temu (sezon 2012/13), ale nie jest to jakiś pasibrzuch z ligi okręgowej. Odcinanie głowy Urbana w trwającej kilkadziesiąt lat sytuacji Górnika Zabrze jest tak samo „mądre”, jak zabijanie posłańca ze złą wiadomością – robili tak niektórzy królowie. Problemy sięgają głębiej, ale o tym na końcu.
Podolski woli „taniec z gwiazdami”. Przyjście Lukasa Podolskiego do Zabrza rozbudziło nadzieje kibiców. Wiadomo… kibic chce goli, dobrej gry, a już na samym początku nawet tej gry, nie wspominając o golach, było mało – mecze po jednej połowie, albo w ogóle! Spekulowano w „fachowym kręgu kibiców”, że koronawirus to ściema, by Podolski mógł oddać się show-biznesowi w niemieckiej wersji „Mam Talent”, a grę w Górniku traktuje jako dodatek. Tak to wyglądało niestety, Podolski jednak odpalił i jak widzimy nie jest to mocno paląca się zapałka, która szybko zgasła – trzy bramki w trzech kolejnych meczach świadczą, że Poldi nabrał głęboko zabrzańskiego powietrza 😉 i gra to, na co wszyscy liczyliśmy.
Zarządzie, nie spier… tego! Tak jak napisaliśmy, problemy w Górniku sięgają głęboko – głównych sprawców nie widać, są ukryci. W klubie, podobnie jak za początków Brosza, zaczyna się układać: Dadok gra co najmniej dobrze, Podolski strzela bramki jak w Bundeslidze, Urban się uśmiecha i pozwala rozwijać się juniorskim talentom (15-letni Darek Stalmach). Wygląda to naprawdę dobrze; grę drużyny ogląda się tak miło, jak w sezonie 2017/18, kiedy Trójkolorowi zakończyli sezon na czwartym miejscu i na moment wrócili do europejskich pucharów. Mówimy tak: trener i zawodnicy na dziś zrobili to, co do nich należy. Teraz Wasza rola zarządzie! Na początek nie rozmontujcie tego w okienku transferowym!
My przepraszamy Roberta Dadoka, a Ty kibicu przeproś Podolskiego i Jana Urbana!
Nie czekaj, aż Facebook wyświetli Ci nasze artykuły!
Źródło: W Zabrzu
Poślij artykuł dalej ⬇⬇⬇