14 listopada komisja budżetu Rady Miasta pozytywnie zaopiniowała wniosek o dokapitalizowanie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, tym razem kwotą 2 mln zł. Przypomnijmy, że w październiku radni dokapitalizowali spółkę kwotą 1,5 mln zł. I nie było to pierwszy raz w tym roku…
CZYTAJ TEŻ: Górnik Zabrze. Problemy, problemy… kiedy to się skończy? – W Zabrzu
Jak mówili podczas obrad komisji przedstawiciele MOSiRu, środki (2 mln zł) mają być wykorzystane na realizację zadań własnych gminy; utrzymanie obiektów sportowo-rekreacyjnych i zielni miejskiej.
Radni dopytywali m.in. dlaczego kolejny raz spółka wnioskuje o dekapitalizowanie i czy z tych środków będą regulowane zobowiązania wobec kontrahentów? Kwota zobowiązań wymagalnych – jak mówił prezes MOSiR Zdzisław Trzepizur – wynosi już wyraźnie ponad 2 mln zł.
– W tej chwili oczekujemy na decyzję z banku ws. kredytu, który będzie jednym ze źródeł wsparcia MOSiRu. Kwota, o którą dziś wnioskujemy również poprawi płynność finansową i możliwość realizacji zobowiązań – odpowiadał prezes Trzepizur.
Jak dodawał, od 2018 roku spółka nie uzyskuje przychodów z przetwarzania odpadów (ok. 6-8 mln zł rocznie), co znacznie uszczupla jej budżet. Koszty utrzymania terenów zielonych natomiast rosną w większym stopniu niż inflacja, co ma bezpośredni związek ze wzrostem płacy minimalnej. Stąd powtarzające się wnioski o dokapitalizację.
W tej sytuacji radni zastanawiali się nad sensownością MOSiRu jako spółki prawa handlowego. Padały pytania, czy nie lepiej byłoby przekształcić ją w jednostkę budżetową miasta, skoro i tak wykonuje zadania gminy. Wtedy nie byłoby tych ciągłych transferów, a i kontrola nad jednostką byłaby łatwiejsza.
– Absolutnie nie jest w moich kompetencjach ocenianie bieżącego zarządzania spółką. Należy jednak pamiętać, że kiedy MOSiR był tworzony, miał trzy źródła dochodu; wysypisko odpadów, które ze względów społecznych zostało zamknięte, następnie zespół hal magazynowych w Mikulczycach, które do dziś są wynajmowane, i targowiska miejskie, gdzie targowisko przy Ratuszu jest już w zarządzaniu innej spółki – ZARI. Stąd też taka luka pomiędzy kosztami a przychodami – odpowiadał Piotr Barczyk, skarbnik miasta.
Jak dodawał, uchwałą Rady Miasta spółce zostało powierzone zadanie utrzymywania zieleni miejskiej, które trwa od ponad trzech lat i jest realizowane przez system dopłat i podnoszenia kapitału spółki. Na rok 2024 w budżecie na działalność MOSiRu zaplanowano 6 mln zł.
– Jeśli spółka utraciła część przychodów, a zieleń, którą jej przekazaliśmy przynosi takie straty, to trzeba się zastanowić nad restrukturyzacją albo zmianą formuły spółki – komentował radny Przemysław Juroszek (KO-NZ) i dopytywał ilu kontrahentów dochodzi swoich należności drogą sądową oraz ile wynoszą same odsetki od zobowiązań.
– Do tej pory mieliśmy tylko jedną sprawę sądową, kilka miesięcy temu, natomiast jeśli chodzi o odsetki, to nie są to duże kwoty… rzędu kilku tysięcy złotych, wiele podmiotów nie występuje o odsetki – odpowiadał prezes Zdzisław Trzepizur.
Odnosząc się do uwag mówiących o potrzebie restrukturyzacji, szef MOSiR stwierdził, że koszty dotyczące terenów zielonych nie są wyższe od tych, które byłyby generowane w poprzednim systemie. Przedstawił też działania naprawcze.
– Jesteśmy bardzo zaawansowani jeśli chodzi o budowę elektrowni fotowoltaicznej na wysypisku śmieci. Te dochody powinny w radykalny sposób poprawić sytuację spółki – mówił.
To jednak jest kwestią przyszłości; przetargi na budowę, po załatwieniu jeszcze w tym roku formalności z kredytem, mają ruszyć w roku następnym, natomiast czerpanie zysków z tej inwestycji będzie możliwe w ostatnim kwartale 2025 roku. Prezes Trzepizur – jak mówił – jest dobrej myśli. Czy tak będzie? Czas pokaże.
Źródło: W Zabrzu