Górnik Zabrze. „Nie pompujmy balonika!”. A dlaczego nie?
fot. Piotr Antczak

Górnik Zabrze. „Nie pompujmy balonika!”. A dlaczego nie?

Górnik Zabrze po 30. kolejkach ma na koncie 51 punktów i zajmuje 3. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Do lidera, Jagielloni Białystok ma 5 punktów starty, a do końca sezonu pozostały 4 serie spotkań. Czy zabrzanie powtórzą sukces z 1994 roku i znajdą się na podium? To akurat piłkarze mają w swoich nogach. A może coś więcej? Apetyty #wZabrzu rosną, a szczęście chyba ostatnio sprzyja…

Reklama

CZYTAJ TEŻ: Lukas Podolski w ZCKOiZ i ZS nr 17 – W Zabrzu

15 czerwca 1994 roku, stadion przy ul. Łazienkowskiej w Warszawie. W ostatniej kolejce sezonu 93/94 Górnik Zabrze gra decydujący o mistrzostwie Polski mecz z Legią. Zabrzanie muszą wygrać, Legii wystarcza remis. Sędzia Sławomir Redziński zaczyna gwizdkiem mecz – brutalną walkę o mistrzostwo Polski. Szybko zaczynają sypać się kartki… Niestety tylko dla jednej drużyny.

Pod koniec pierwszej połowy za drugą żółtą kartkę z boiska musi zejść świętej pamięci Henryk Bałuszyński, a Górnik i jego kibice otrzymują pierwszy w tym meczu cios. Chwilę później nastaje euforia w szeregach Trójkolorowych – młodziutki Marek Szemoński zdobywa z ostrego kąta bramkę po podaniu od Jerzego Brzęczka, który wcześniej wykonał kilkudziesięciometrowy rajd lewą stroną boiska mijając na linii bocznej przeciwnika i zabierając piłkę już prawie spoza boiska. Zawodnicy Legii nie wiedzą, co się dzieje, reklamują wyjście piłki poza linię boczną. Nic takiego jednak nie miało miejsca, a sędzia uznaje gola. Górnik Zabrze po pierwszych 45. minutach jest mistrzem Polski, choć gra już w dziesiątkę.

Niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy z boiska wylatuje Grzegorz Dziuk i gramy w dziewięciu.

– Walczyliśmy, nie przebieraliśmy w środkach, ale Legia też. W tym meczu faworyta nie było. To były często dyskusyjne, stykowe akcje walki, sędzia podbiegał i bez ostrzeżenia ładował żółte kartki. Wyciągał je tylko w jedną stronę i to podwójnie, w konsekwencji wylatywaliśmy z boiska – mówi dziś dla portalu #wZabrzu Grzegorz Dziuk, brązowy medalista z 1994 roku. – Oglądający mecz kibic Legii subiektywnie mógłby powiedzieć, że niesportowo grał tylko Górnik Zabrze – dodaje.

W 67. minucie Adam Fedoruk głową zdobywa bramkę wyrównującą po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. W tym momencie to Legia jest mistrzem Polski.

Wykartkowany Górnik próbuje odwrócić losy tego meczu, ale jak słusznie zauważa jeden z komentujących – Andrzej Strejlau, każde wejście ukaranych wcześniej zawodników Górnika grozi wykluczeniem. Tak też się dzieje, a następny z boiska wyrzucony zostaje doświadczony Jacek Grembocki, który jako jeden z nielicznych w zespole znał smak mistrzostwa Polski. Górnik kończy ten nierówny mecz w ósemkę, bo w tym dniu w Warszawie wygrać nie mógł… Remis daje Górnikowi trzecie miejsce, przed nami jest GKS Katowice.

To ostatni raz, kiedy Górnik Zabrze znalazł się na podium, choć apetyty były wówczas dużo większe. Górnik był naszpikowany gwiazdami; grali m.in. Grzegorz Mielcarski, Jerzy Brzęczek, Henryk Bałuszyński czy Tomasz Wałdoch. Miałem wtedy 17 lat i też już powoli zapominałem, jak smakuje mistrzostwo.

Od tamtej pory losy naszego klubu to jeden wielki marazm z przebłyskami (sezon 2017/2018) rozniecającymi tlące się nadzieje w sercach zabrzańskich kibiców.

Dalsza część artykułu pod materiałem video.

Dziś trzecie miejsce to byłby wielki sukces i przed sezonem, kiedy większość raczej myślała o utrzymaniu, bralibyśmy to w ciemno. Ten sukces jest na wyciągnięcie ręki, wystarczy utrzymać lokatę, którą zajmujemy teraz. Wygrywając wszystko do końca, przy odrobinie szczęścia, może być dużo więcej…

Rzeczywistość pokazuje, że w tej lidze wszystko jest możliwe; będący jedną nogą w pierwszej lidze Ruch Chorzów wygrywa we Wrocławiu ze Śląskiem, pretendentem do tytułu mistrzowskiego. Inny kandydat – Lech Poznań nie potrafi strzelić bramki walczącej o utrzymanie Cracovii, która wcześniej wygrywa sensacyjnie w Białymstoku. Punkty więc powolutku traci Jagiellonia, a z nią solidarnie cała czołówka. Rozpędzony Górnik goni i niespodziewanie włącza się do walki o mistrzostwo! „Nie pompujmy balonika!” – powiedziało dość sporo osób w naszej ankiecie.

A dlaczego nie? To piłkarze grają, a kibice i dziennikarze mogą pompować balony.

Źródło: W Zabrzu

Reklama