Górnik biegnie, to biegnie całe Zabrze. A kiedy się potyka? Wtedy my mamy go nieść
fot. Piotr Antczak

Górnik biegnie, to biegnie całe Zabrze. A kiedy się potyka? Wtedy my mamy go nieść

Górnik Zabrze przystępował do listopadowej końcówki rundy jako sensacyjny, ale w pełni zasłużony lider Ekstraklasy. Jesień była piękna – pełna odwagi, tempa, intensywności, gry „na tak”. Tego się nie da podważyć. Jednak ostatnie tygodnie boleśnie przypomniały, że nawet najlepszym przychodzi zadyszka, a i po wielkich nadziejach pojawia się zwątpienie. I choć Górnik wciąż patrzy na resztę ligi z samej góry, to już wiadomo, że oddechu brakuje.

Reklama

ZOBACZ TEŻ: Pościg w Knurowie. Zatrzymano trzech zabrzan – W Zabrzu

Trzy mecze, jeden punkt. I sporo niepokoju

W „listopadowym trójmeczu” Górnik zdobył… jeden punkt. Wymęczony remis z Wisłą Płock – wyszarpany w końcówce po golu w 79. minucie (Liseth) – był bardziej nagrodą za charakter niż za jakość gry. W Lubinie było już gorzej: porażka 0:2 (7 listopada) i właściwie bez argumentów w ataku.

A potem przyszedł Radom. Piątkowe 0:4 z Radomiakiem to był kubeł zimnej wody, a raczej lodu. Nie klaps. Nie „zimny prysznic”. To było solidne lanie z kostkami lodu, po którym cała drużyna odczuła ciężar miejsca lidera. W takich chwilach najlepiej widać, ile siły mentalnej kumuluje w sobie zespół.

Podolski zabiera głos. „Trzeba się obudzić!”

Gdy emocje nieco opadły, głos zabrał Lukas Podolski. Jego wpis poruszył kibiców, bo był bezpośredni, szczery i… prawdziwy:

„Chciałbym przeprosić wszystkich naszych kibiców za wczorajszy mecz. Nie chcę widzieć mojej drużyny i klubu w takiej formie – pozbawionych energii i pewności siebie. Każdy zawodnik powinien zadać sobie pytanie, czy dał z siebie wszystko w ostatnich tygodniach. Trzeba się obudzić! Zostały jeszcze dwa mecze. Potrzebujemy każdego, kto będzie w nich gotów dać z siebie wszystko!!!”

I trudno z tym polemizować. Było za co przepraszać – nie tylko za wynik, ale za styl, który nie przystoi drużynie walczącej o najwyższe cele. W trzech meczach na dziewięć możliwych punktów zdobyć jeden? Matematyka jest brutalna – taka tendencja to droga nawet nie na środek tabeli…

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

To normalne. W sporcie nie da się być „na gazie” cały czas

Niektórzy kibice ironizują: „Wrócił stary, dobry Górnik”, „Zaczęło się normalne granie”. Ale każdy, kto chociaż trochę zna sport, wie jedno: forma to sinusoida. Żaden zespół – absolutnie żaden – nie jest w stanie grać na pełnej intensywności przez całą rundę czy cały sezon. Potwierdzają to i trenerzy, i nauka o sporcie: organizm nie jest maszyną.

Górnik biegał, pressował, grał wysokim tempem, trzymał organizację. Efekt? Przyszło zmęczenie. Wahadło przechyliło się na minus. Tak to działa.

Liga, jakiej dawno nie było. Każdy może wygrać z każdym

Choć Górnik ostatnio zawodzi, tabela wciąż nas nie skreśla. Dlaczego? Bo ta liga jest jak jazda kolejką w wesołym miasteczku.

  • Jagiellonia? Dziś tylko punkt kandydata do mistrzostwa z Zagłębiem.

  • Termalica? Biją i Jagiellonię, i Górnika, i… Legię Warszawa. A zespół najprawdopodobniej będzie walczył o utrzymanie. Szczerze życzymy utrzymania, z wiadomych względów.

  • Zagłębie Lubin? Wygrywają z Górnikiem 2:0, by tydzień później dostać 1:5 od Pogoni. A teraz? Remisują z Jagiellonią 0:0.

  • Radomiak, który nas rozbija 4:0, wcześniej przegrywa wysoko w Poznaniu (1:4).

Tak nieprzewidywalnej ligi nie było od lat. Tu naprawdę każdy może wygrać z każdym, a mistrza może wyłonić… jeden punkt albo obliczenia matematyczne. Wyścig ślimaków?

Transferowe niepokoje i pytania o zimę

Jest jeszcze jedna rzecz, która przyciska serca kibiców: rynek transferowy.

Patrik Hellebrand – człowiek od podawania i w ogóle od gry jak z innej ligi – już dziś jest na celowniku tureckiego Beşiktaşu. Ousmane Sow niewątpliwe też może budzić zainteresowanie. Dodajmy do tego trudną sytuację finansową klubu i trzeba uczciwie powiedzieć: zimą możemy stracić 1–2 kluczowych zawodników.

Ale jest też pocieszenie. Po zmianach w zarządzie w 2024 roku Górnik prowadzi rozsądną, odpowiedzialną politykę transferową. Jeśli ktoś odejdzie – znajdą następcę. Solidnego. Taką mamy w Zabrzu nadzieję.

Zostały dwa mecze. I ogromna potrzeba wsparcia

Przed nami dwa spotkania z Lechią Gdańsk – ligowe i pucharowe. Prawdę mówiąc, wielu kibiców najchętniej już dziś zakończyłoby tę trudną jesień. Ale trzeba zagrać, trzeba powalczyć:

  • minimum punkt w lidze (piątek, godz. 20:30),

  • awans w Pucharze Polski (wtorek, 17:30),

  • oddech i reset przed zimą.

A potem? Odpoczynek, analiza, rozmowy i… ból głowy działaczy i sztabu szkoleniowego, jak to poskładać na wiosnę.

I najważniejsze: Górnik nadal jest liderem

Powtarzajmy to sobie głośno, bo to nie jest przypadek, tylko ciężka praca:

Górnik Zabrze po 17 kolejkach wciąż prowadzi Ekstraklasę. Mamy prawo być źli po ostatnich meczach. Mamy prawo martwić się formą. Ale mamy też obowiązek – jako kibice – wierzyć wtedy, gdy drużynie najbardziej brakuje powietrza.

Bo gdy Górnik biegnie, to biegnie całe Zabrze. A kiedy się potyka? Wtedy my mamy go nieść.

Źródło: W Zabrzu

Subskrybuj nasz kanał na YouTube! 👇

Reklama