Borek. Piękne dzieciństwo, marzenia i miłość

Borek. Piękne dzieciństwo, marzenia i miłość

 

Chłopaki #wZabrzu też potrafią stworzyć dobry hip-hopowy numer wpadający w ucho. Jest serce, dobry elektroniczny bit, znakomite technicznie wykonanie, sentymentalny temat i… melodia! Borek, Saboteur i gościnnie Szymon Gałązka (The Branchers) = RETRO!

Reklama

PA: Retro to Twój kolejny sentymentalny utwór. Czuć w nim serce, jest świetna elektroniczna aranżacja, znakomite technicznie wykonanie, no i ten wokal gościa – Szymona. Jest wszystko na radiowy przebój – by słuchacze, jadąc rano do pracy, nucili ten numer w samochodzie. Czego mu brakuje, a raczej czego brakuje Borkowi?

Borek: Na sukces składa się talent, szczęście, praca, a także kontakty i pieniądze. Pracuje nad tym, na co mam wpływ. Mogę szlifować poszczególne elementy umiejętności, jak dykcję, poczucie rytmu czy emisję głosu, mogę też zbierać fundusze na lepszy sprzęt, droższy teledysk, czy bity od znanego producenta. Czego brakuje? Gdybym to wiedział, to rozmawialibyśmy dziś o kontrakcie w wytwórni albo występie w telewizji 🙂 Jedyne co mogę, to dalej robić swoje i czerpać z tego frajdę, mając nadzieję, że sukces i wyniki przyjdą. Lewandowski nawet mówi o tym, że żeby być dobrym, trzeba się tym bawić. W jego przypadku piłką, w moim słowami.

PA: Chęć przebicia się, a także kryzys i zwątpienie, wręcz walkę ze sobą (czy robić to dalej) słychać w utworze 4/8. To utwór, który chyba Cię wiele kosztował (też finansowo), bo jest profesjonalnie zrobiony (chyba najlepszy Twój utwór). Opowiedz o nim; o tym kryzysie, zwątpieniu, ale jednak ciągłej nadziei. Czy dobrze to rozumiem?

Borek: Utwór pisałem tuż przed wyjazdem w samotną podróż dookoła świata, którą odbyłem na przełomie 2019 i 2020. Miałem spore oczekiwania zarówno wobec tej przygody jak i samego siebie jako artysty. Wylałem tam swoją frustrację, jednocześnie starałem się zrobić tzw. „pokaz skilla”, tj. pokazać, że odnajduje się w wielu zabiegach wokalnych, że jestem wszechstronny przed mikrofonem. Chciałem tym trackiem oddzielić pewien rozdział w swoim życiu, zarówno w sferze prywatnej jak i muzycznej. Plony tego można usłyszeć już na Retro, a i reszta materiału jest swego rodzajem rozliczeniem z wieloma aspektami mojego życiorysu. Czuje się z roku na rok coraz bardziej pewny swoich umiejętności jak i oczekiwań wobec nich. Myślę, że dojrzewam i jako artysta i jako człowiek, co próbuję uczynić spójnym. „To, co dopiero zrobię, to jest masakra, jaram się tymi trackami, które dopiero nagram” – wers wydawał się proroczy.

PA: opowiedz o tym środowisku, o tym biznesie, czy naprawdę jest tam tak ciężko? Czy hip-hop różni się czymś od innych dziedzin sztuki? Czy mamy teraz kryzys sztuki Twoim zdaniem? Chodzi o to, czy jest ona mocna zainfekowana biznesem, a nawet korupcją czy układami? Czy ci, którzy już „tam” są, zamykają się i nie wpuszczają młodych?

Borek: Jest ciężko, nie ma reguły na sukces. Jest klęska urodzaju, przez łatwość w zostaniu raperem. Każdy może iść do studia, zapłacić parę dych i nagrać na bicie kradzionym z YouTube. Nie trzeba umieć śpiewać ani grać na żadnym instrumencie. Nawet reklamy zaczęły robić parodie rapu w swoich treściach coraz częściej. Biznes jest kluczowy w każdej branży, gdzie można zarobić pieniądze, to nie jest tylko aspekt istniejący w hip-hopie. Tak samo korupcja czy układy. Wpuszczają młodych, bo młodzi przyciągają rówieśników słuchaczy i tryby się kręcą dzięki temu.

PA: Jeden z moich ulubionych utworów to „Tacy jak my”. Słychać w nim chłopaka, który żyje szybko, trochę łobuzersko, ale mimo wszystko uczciwie i bez kompromisu. Zresztą w pozostałych utworach słychać odniesienia do tych podstawowych wartości takich, jak uczciwość w relacjach, miłość, honor. Słychać też często krytykę tego naszego konsumpcyjnego stylu życia opartego na łatwym i szybkim zaspokajaniu wszelkich zachcianek. Jest to dysonans między tym, co wyniosłeś z domu a Twoimi obserwacjami, czy może zawiodłeś na paru osobach? Nie wiem, czy nie jest zbyt osobiście …

Borek: Nie ma osoby, która przeżyła choć parę lat i się na nikim nie zawiodła. Ale nie, nie miałem w sobie negatywnych emocji nagrywając to. Każdy tekst, jaki pisze, jest inspirowany własnymi przemyśleniami czy doświadczeniem, ale nie jest to 1:1 pamiętnik z życia. To jest konwencja, to jest interpretacja, to jest jakiś zamysł artystyczny, poprzez który daje upust poszczególnej części wrażliwości estetycznej, jaką mam w sobie, jaką każdy człowiek ma. Mniej lub bardziej świadomą. Nagram kawałek o patriotyzmie lokalnym, potem imprezowy, potem lovesong a później zupełnie abstrakcyjny. I w każdym utworze to jestem ja. Inna część mnie.

PA: Powiedz jeszcze, jak długo się w to bawisz i jak byś podzielił na etapy ten czas, bo wiem, że nie robisz tego od roku ani dwóch – dwa lata temu zresztą rozmawialiśmy już przy okazji małego, ale jednak sukcesu utworu „Spacer miastem”. 

Borek: Pierwszy utwór nagrałem 12 lat temu, mając 14 lat. Między 2010 a 2013 rokiem był bardzo intensywny okres, koncertowałem wtedy sporo, jeździłem na bitwy freestylowe. W 2012 roku niewiele ode mnie starszy chłopak z Ostrowa Wielkopolskiego, którego nigdy nie poznałem, wytatuował sobie moje wersy na żebrach. To było spore przeżycie. Z drugiej strony trochę miałem rozszczeniowe podejście do branży, uznawałem, że „mi się należy” i to mnie zgubiło. Potem poszedłem na studia, inne rzeczy zaczęły być istotniejsze. Następny etap zaczął się pod koniec 2018 roku i trwa do dziś, nagrałem 3 płyty w dwa lata, wypuściłem parę teledysków, nagrałem parę gościnnych rzeczy. „Spacer Miastem” podbudował mnie reakcją ludzi na to. Zdarzało się, że ktoś mi stawiał kolejkę, bo lubi ten numer, albo wysyłał film, jak słucha numeru za granicą. To cieszy, to motywuje. Utwór „Przepustka do świtu” zespołu The Night Springs gdzie zostałem zaproszony, zachęciło mnie do eksperymentów. Dzięki tym dwóm utworom wróciłem „na szlak”.

Dziękuję za rozmowę.

Piotr Antczak

Reklama

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *