Jungle Bar to pomysł Macieja Bartkowiaka, który po realizacji ma dołożyć cegiełkę, a być może i mocny fundament pod to, by w centrum Zabrza zakwitło wreszcie życie i sukcesywnie się rozwijało. Prace już trwają.
Projekt w zeszłym roku wygrał konkurs na najlepszy biznesplan. Zapewne dlatego, że nie jest to kolejny typowy bar z piwem i lodami w parku. Budynek będzie podzielony na trzy części, z barem i sceną, wokół mają powstać obiekty rekreacyjno-sportowe i porządny plac zabaw. Sam pomysłodawca i zarazem inwestor chce wyjść naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców, którzy weekendowych atrakcji szukają poza Zabrzem. Obiekt ma być zaadaptowany w ten sposób, by stanowił atrakcję dla mieszkańców przez cały rok. Imprezy mają się odbywać cyklicznie.
Kto przechadzał się ostatnimi czasy po parku przy ul. Czołgistów, zauważył, że w miejscu, gdzie powstać ma Jungle Bar, są już słupy. Kiedy powstanie całość? Z rozmowy, którą przeprowadziliśmy z panem Maciejem, wynika, że kompleks ma powstać w maju przyszłego roku. Pierwotnie miał powstać na wiosnę tego roku, jednak jak mówi nasz rozmówca, całość jest na tyle kosztowna i też skomplikowana, że pośpiech oraz oszczędności w tym wypadku odbiłby się na jakości. A chodzi przecież o zachowanie wizji obiektu, który wygrał konkurs na najlepszy biznesplan!
– Ten projekt to moja pasja i moje życiowe marzenie, więc chciałbym, żeby wszystko zostało zrobione zgodnie z wizją architekta, dokładnie tak, jak w projekcie. W chwili oddania obiektu do użytku chcemy, by wszystko było zapięte na ostatni guzik – mówi nam pan Maciej.
– Prace trwają, są już postawione słupy. Teraz sukcesywnie będziemy wykonywać kolejne etapy; najpierw dźwigary, później elementy nośne dachu, następnie 3 budynki pod dachem… tak że sukcesywnie, co jakiś czas będziemy dobudowywać pozostałe elementy – dodaje pan Maciej pytany o przebieg prac.
Efekt końcowy ma tchnąć w zabrzański park przy ul. Czołgistów kulturę i rekreację na niespotykanym dotąd w tym miejscu poziomie.
wzabrzu.info
qurde wszystko musi być po angielsku, jungle bar! taa! w zabrzu, w parku nie może być bar o normalnej polskiej albo śląskiej nazwie tylko od razu jungle. Idźcie z tym. Widziałam kiedyś mema, gdzie trzech Arabów siedziało na chodniku koło dawnego pogotowia i martwili się, że chcieli do Paryża a wylądowali w Zabrzu. Pewnie autor nazwy sądzi, że Anglicy od rana do wieczora pchać się będą drzwiami i oknami do zabrzańskiego baru o nazwie „jungle”. Można „pęc ze śmiechu”.