– Śmierć, najstraszniejsze z nieszczęść, wcale nas nie dotyczy, bo gdy my istniejemy, śmierć jest nieobecna, a gdy tylko śmierć się pojawi, wtedy nas już nie ma – tak Epikur, grecki filozof, starał się argumentować nieuzasadniony w jego ocenie strach przed śmiercią. Czy miał rację?
W poszukiwaniu szczęścia
Filozofia Epikura w dzisiejszym świecie, gdzie liczy się „produkt krajowy brutto”, a człowiek dąży do zaspokojenia niezliczonych, często wytworzonych przez koncerny potrzeb, jest czymś w rodzaju muzealnego eksponatu – patrzy się na niego, podziwia, po czym odchodzi i zapomina. A przecież artysta, filozof, lub inny twórca chciał przekazać nam coś swoim dziełem. Co przekazuje Epikur?
Człowiek dąży do przyjemności i unika cierpienia. Im więcej przyjemności i mniej cierpienia, tym więcej szczęścia. Dla filozofa przyjemnością był już sam brak cierpienia i trosk. Być może tak bardzo skupił się na przyjemnościach negatywnych, czyli na braku cierpienia właśnie, ponieważ sam był chory na reumatyzm i delektował się każdą chwilą w swoim ogrodzie, gdy go nie bolało. Z jego filozofii można wyciągnąć bardzo praktyczną naukę i docenić wszystko to, co dziś mamy, a nie czerpiemy z tego radości, bo nie zdajemy sobie po prostu sprawy z tego, jak bogaci jesteśmy – przyzwyczailiśmy się do dobrostanu i właściwie nie jesteśmy go świadomi, „zautomatyzował się”. Myślisz czasem o tym, że nie jesteś podłączony do aparatury podtrzymującej życie, która reguluje twój oddech? No właśnie… kto „normalny” o tym myśli? Doceniasz to, że możesz się ruszać, pójść na spacer, nawet pojechać na swoim wózku inwalidzkim; masz jeszcze przecież sprawne ręce, rodzinę, która cię kocha, radosną córkę, psa, syntezator, na którym tworzysz muzykę, oddając się swojej pasji i wiele innych rzeczy, których nie doceniasz. Nasz problem polega na tym, że widzimy to, czego nie mamy, a powinniśmy widzieć to… no właśnie.
Epikur nie był hedonistą w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Mawiał, że szczęśliwy ten, kto ma mało potrzeb – to logiczne. Minimalista nie dąży do zaspokojenia mnóstwa zachcianek, często zresztą wytworzonych przez specjalistów: zagranicznej wycieczki, wybudowania domu, kupna mebli z Ikei, szybkiej jazdy mercedesem i przygodnego seksu po wciągnięciu koksu. Masz mało potrzeb, więc będziesz je łatwo spełniał i będziesz szczęśliwy – to co jest dobre, jest łatwe do zdobycia, mawiał. Musisz tylko wsłuchać się w przekaz Epikurów naszych czasów: Jackowskiego, który śpiewał o błękicie nieba albo Sylwii Grzeszczak:
Wiele z naszych pragnień jest dziełem „speców od sprzedaży”: posiadanie przedmiotów, uznanie, sława. Nie możesz żyć bez smartfona, Facebooka, na którym jesteś w końcu „kimś”, bo wrzuciłeś fotę z ekskluzywnej wycieczki albo zgrabnego tyłeczka zrobionego na siłce? Potrzebujesz akceptacji i poklasku? Przed tym przestrzega Epikur! Pamiętasz rok 2000 albo 1990? Przecież Fejsika jeszcze nie było, miałeś starą Nokię albo w ogóle nie miałeś telefonu i doskonale się bawiłeś; częściej spotykałeś się i pielęgnowałeś więzi – te w rzeczywistym świecie. Przyjaźnie są dla filozofa wartością szczególną, ale te bez namiętności, bo one są jak dragi i alkohol – dają mocnego kopa, ale też kaca!
Lęki
W dążeniu do przyjemności przeszkadzają nam nasze lęki, których należy się pozbyć. Myśliciel przekonywał, że nie należy bać się bóstw czy śmierci. Nie bójmy się zatem śmierci i zacznijmy żyć tak, jak kiedyś, bo „śmierć, najstraszniejsze z nieszczęść, wcale nas nie dotyczy, bo gdy my istniejemy, śmierć jest nieobecna, a gdy tylko śmierć się pojawi, wtedy nas już nie ma”.
PA