Komentarz radnego Sebastiana Dziębowskiego na temat powyborczych układanek politycznych w Zabrzu odbił się szerokim echem – i to niekoniecznie w sposób, jakiego chciałby radny. Jego wpis, w którym krytykował nową władzę za „dzielenie się stołkami”, sprowokował falę reakcji. Wśród nich znalazł się również komentarz „Głosu Zabrza i Rudy Śląskiej”, który ostro wypunktował samego radnego.
ZOBACZ TEŻ: „Szantaż”. Radny Dziębowski komentuje polityczne kulisy po wyborach – W Zabrzu
„Głos Zabrza”: dwa stołki za lojalność
Tygodnik przypomniał, że w poprzedniej kadencji Sebastian Dziębowski – wówczas radny sprzyjający ekipie byłej prezydent Małgorzaty Mańki-Szulik – miał sam korzystać z politycznych układów, które dziś krytykuje.
Redakcja wskazała, że Dziębowski, będąc „trzynastym radnym”, odgrywającym kluczową rolę w utrzymaniu większości poprzedniego obozu rządzącego, otrzymał dwa stanowiska: wiceprzewodniczącego Rady Miasta oraz kierownika gminnego Kina Roma.
Jak zauważono, stanowisko to piastował mimo braku wyższego wykształcenia, które w wielu przypadkach stanowi wymóg przy obejmowaniu funkcji kierowniczych w instytucjach samorządowych.
Pytania bez odpowiedzi
„Głos Zabrza” odniósł się także do wcześniejszych wypowiedzi radnego, który w swoim komentarzu próbował zdementować doniesienia o rzekomych politycznych naciskach i szantażu w Radzie Miasta. Tygodnik ironicznie zauważył, że „dowodzenie, iż nikt nie był szantażowany, bo potencjalna ofiara się do tego publicznie nie przyznała”, jest dość dziwną logiką.
Redakcja pyta również, dlaczego Dziębowski, będąc przedstawicielem Konfederacji, w poprzedniej kadencji często głosował zgodnie z propozycjami ówczesnej prezydent Agnieszki Rupniewskiej, a także nie poparł idei referendum, mimo licznych kontrowersji wokół sposobu zarządzania miastem.
W podobnym tonie wypowiadają się internauci w komentarzach.
Źródło: W Zabrzu





