Krzysztof Lewandowski: Zabrzańska wieża Babel i wybór między Weber a Żbikowskim [KOMENTARZ]
fot. Damian Halicki

Krzysztof Lewandowski: Zabrzańska wieża Babel i wybór między Weber a Żbikowskim [KOMENTARZ]

24 sierpnia mieszkańcy Zabrza pójdą do urn, by w drugiej turze wybrać nowego prezydenta miasta. O urząd ubiegają się Ewa Weber i Kamil Żbikowski. Kampania i układ sił wokół kandydatów pokazują jednak, jak bardzo skomplikowana stała się lokalna scena polityczna.

Reklama

ZOBACZ TEŻ: Ewa Weber czy Kamil Żbikowski? Zapytaliśmy mieszkańców – W Zabrzu

Poniżej publikujemy komentarz Krzysztofa Lewandowskiego, byłego wiceprezydenta Zabrza, który dzieli się własnym spojrzeniem na to, co dzieje się wokół wyborów. Publikujemy również nasz komentarz.


Gigantyczne wsparcie dla Weber

Zdaniem Lewandowskiego, przewaga, jaką w kampanii ma Ewa Weber, jest ogromna. Kandydatka może liczyć na silne wsparcie Platformy Obywatelskiej, polityków regionalnych i centralnych. Do Zabrza przyjeżdżają ministrowie i marszałkowie, organizowane są wydarzenia i konferencje prasowe. Krytycy zauważają jednak, że takie wsparcie oznacza późniejsze „spłaty polityczne” w postaci stanowisk w miejskich instytucjach dla działaczy PO.

„Potem oczywiście oddamy z odsetkami i licznymi stanowiskami dla polityków z PO z całego województwa. Czy to wystarczy? Ciekawe czy staniemy się pośmiewiskiem całej Polski, że po to odwołaliśmy prezydentkę z PO, żeby wybrać prezydentkę z PO, a przy okazji wydaliśmy mnóstwo pieniędzy na referendum i przedterminowe wybory. (…) Wmawia się nam jakim jesteśmy bankrutem. Pytanie brzmi dlaczego PO aż tak na tym bankrucie zależy? Przyjeżdżają ministrowie, marszałkowie, organizuje się koncerty, konferencje prasowe” – pisze Lewandowski.

Droga Weber do polityki

Lewandowski przypomina, że Weber przez lata była współpracowniczką Małgorzaty Mańki-Szulik, a po 2018 roku trafiła do Gliwic, gdzie została zastępczynią prezydenta Adama Neumanna. Tam też rozpoczęła karierę w PO. Po odwołaniu z funkcji znalazła zatrudnienie w ministerstwie kierowanym przez Borysa Budkę. Dziś, jako komisarz Zabrza, kandyduje na prezydenta, mając mocne zaplecze partyjne.

„Po udanym referendum odwoławczym w Zabrzu w tym roku PO zawistowała asem z rękawa. Komisarzem, ale i kandydatem na prezydenta została dawna współpracowniczka Małgorzaty Mańki – Szulik, ale także późniejsza szefowa koła PO w Gliwicach … Ewa Weber, a później podwładna Borysa Budki w ministerstwie” – zaznacza Krzysztof Lewandowski.

Żbikowski – kandydat lokalny

Kontrkandydatem Weber jest Kamil Żbikowski – lider stowarzyszenia Lepsze Zabrze, od lat związany z miejskim samorządem. Jego ugrupowanie osłabiły wewnętrzne podziały, ale do walki w drugiej turze wszedł jako kandydat niezależny od ogólnopolskich partii. W kampanii wsparli go także niektórzy dawni współpracownicy Aliny Nowak.

Tutaj jednak wiceprezydent Lewandowski nie uwydatnia oficjalnego wsparcia Borysa Borówki, szefa lokalnych struktur Prawa i Sprawiedliwości.

Polityczne transfery i zamieszanie

W komentarzu Lewandowski przypomina również o losach Aliny Nowak – byłej kandydatki na prezydenta Zabrza, związanej zarówno z Solidarną Polską, jak i później z Platformą Obywatelską. Jej środowisko rozpadło się, ale wiele osób pozostało na intratnych stanowiskach w regionie.

„W województwie po nowych wyborach pełnię władzę zdobyła PO, a wiele osób z zabrzańskiego środowiska ściągniętych przez Alinę Nowak pozostało na swoich stanowiskach, choć zaczynali tam pracować jako ludzie … PiS” – wskazuje Lewandowski.

Według byłego wiceprezydenta, zabrzańska scena polityczna przypomina „wieżę Babel” – dawni współpracownicy trafiają do przeciwnych obozów, a wyborcy otrzymują uproszczoną narrację: „PO kontra PiS”. Jego zdaniem to fałszywy obraz, bo np. Kamil Żbikowski nigdy z PiS nie był związany.

W jakimś jednak sensie zaczyna być związany, ponieważ jak już wspomnieliśmy, otrzymał oficjalne poparcie Borówki. Co się z tym wiąże, o tym za chwilę.


Podsumowanie autora komentarza

„Czy pomogłem Wam dokonać wyboru? Nie wiem. Starałem się rzetelnie wytłumaczyć skomplikowaną sieć lokalnych powiązań. Najważniejsze, żebyśmy spotkali się przy urnach. Sam od lat pozostaję bezpartyjny – i bardzo to sobie cenię” – kończy Krzysztof Lewandowski.

Cały wpis Krzysztofa Lewandowskiego dostępny jest TUTAJ i na końcu tekstu.

Nasz komentarz. „Być albo nie być Skutecznych Mańki-Szulik i zabrzańskiego PiS”

Zwycięstwo Ewy Weber oznacza polityczny niebyt Skutecznych dla Zabrza i de facto dalszy postęp powolnej, ale nieuchronnej śmierci dawnego układu sił – wieloletniej koalicji Skutecznych z zabrzańskimi strukturami Prawa i Sprawiedliwości.

W przypadku zwycięstwa Kamila Żbikowskiego, Skuteczni i PiS (Borys Borówka poparł Żbikowskiego) mają nadzieję na zachowanie jakichkolwiek wpływów na zabrzański samorząd. Nie jest więc dziwna treść wpisu Krzysztofa Lewandowskiego, w którym „ostrzega” przed Platformą Obywatelską – ta w osobach z całego województwa „zawłaszczy zabrzańskie podwórko”.

Alternatywą jest „kandydat niezależny” Kamil Żbikowski, który jednak otrzymał wsparcie od byłego wiceprezydenta Borysa Borówki z Prawa i Sprawiedliwości. Dodajmy, że zabrzański PiS chcąc wzmocnić swego kandydata, z wielką pompą ściągnął tu samego prezesa Jarosława Kaczyńskiego! Zabrze stało się w ten sposób – i to jest kolejny wątek zabrzańskich wyborów – jednym z frontów wojny polsko-polskiej PO – PiS. Partia Jarosława Kaczyńskiego bacznie więc obserwuje, co dzieje się w Zabrzu i liczy bardzo mocno nie tyle na zwycięstwo Żbikowskiego, ale na porażkę Ewy Weber. To jest zrozumiałe.

Zabrze w tym jest najmniej ważne, bo ilu w ostatnim czasie czołowych polityków tu już przyjeżdżało grzać się w cieple zabrzańskich przetasowań…

Za Weber stoi silna machina Koalicji Obywatelskiej, ale za Żbikowskim – może nie stoi jeszcze machina PiS – ale buduje się zaplecze zabrzańskich struktur PiS i być może „urlopowanych” Skutecznych dla Zabrza. Nikt chyba nie twierdzi, że w przypadku wygranej Żbikowskiego (z oficjalnym poparciem Borówki) będzie on sobie swobodnie dobierał współpracowników… Tort zatem będzie „rozdzielany partyjnie” w jednym i drugim przypadku. Pytanie jest podstawowe, który scenariusz będzie dla Zabrza lepszy? I na to, każdy z nas musi sobie odpowiedzieć sam.

Cały wpis Krzysztofa Lewandowskiego:

Najczęściej Goliaci wygrywają z Dawidami. Czasami Dawidowie jednak okazują się sprytniejsi. W wyborach w Zabrzu dysproporcja sił jest porażająca. Wsparcie partyjne i polityczne dla pani komisarz Ewy Weber jest gigantyczne. Legalnym bym tego raczej nie nazwał, ale za to świetnie się bawimy. Potem oczywiście oddamy z odsetkami i licznymi stanowiskami dla polityków z PO z całego województwa. Czy to wystarczy? Ciekawe czy staniemy się pośmiewiskiem całej Polski, że po to odwołaliśmy prezydentkę z PO, żeby wybrać prezydentkę z PO, a przy okazji wydaliśmy mnóstwo pieniędzy na referendum i przedterminowe wybory. To nie chodziło przecież tylko o Agnieszkę Rupniewską, ale te polityczne zaciągi z Zawiercia, Rybnika, czy Częstochowy, które obsiadły nasze spółki komunalne, czy urząd. Inicjatywa referendalna wstrzymała wiele negatywnych procesów, ale tylko do czasu kolejnego rozstrzygnięcia. Wmawia się nam jakim jesteśmy bankrutem. Pytanie brzmi dlaczego PO aż tak na tym bankrucie zależy? Przyjeżdżają ministrowie, marszałkowie, organizuje się koncerty, konferencje prasowe.,,
Równocześnie mamy zabrzańską wieżę Babel. Pomieszanie z poplątaniem. W tym wszystkim trudno się rozeznać, a jeszcze trudniej rozstrzygnąć, co z tego może wyniknąć. Postaram się pomóc przed podjęciem decyzji.
Środowiska pękają i zmieniają barwy jak rękawiczki. Ewa Weber to jedna z najbliższych współpracowniczek Małgorzaty Mańki – Szulik przez trzy z czterech jej kadencji. Po wyborach w 2018 roku przyjęła propozycję pracy w jednej z komunalnych spółek w Gliwicach, mimo że prezydent Zygmunt Frankiewicz angażował się w wybory w Zabrzu, popierając… Agnieszkę Rupniewską, która wówczas jeszcze przegrała. Ówczesny prezydent Gliwic postanowił zostać senatorem, więc w sąsiednim mieście musiały odbyć się wybory przedterminowe. Wygrał je namaszczony przez poprzednika Adam Naumann, dotychczasowy wiceprezydent. Postanowił on powołać Ewę Weber na stanowisko zastępcy prezydenta miasta. Równocześnie rozpoczęła ona swoją partyjną karierę. Umówiono się, że PO otrzyma stanowisko w kierownictwie miasta, więc… Ewa przyjęła legitymację i przejęła ster jednego z dwóch kół partyjnych w Gliwicach. Tak trochę wykiwano w ten sposób Borysa Budkę, który za wsparcie Neumanna miał współrządzić w Gliwicach.
Z czasem stawało się jasne, że „stary” obóz Frankiewicza zmierzy się w kolejnych wyborach z Katarzyną Kuczyńską – Budką, rzeczniczką prasową Urzędu Miejskiego w Zabrzu w czasach prezydentury Jerzego Gołubowicza. Pracowały wówczas razem w zabrzańskim magistracie z Ewą Weber, która stawała się już jedną z ważniejszych osób w urzędzie. Nagle prezydent Naumann zdecydował się odwołać Ewę Weber ze stanowiska, stwierdzając, że utracił do niej zaufanie. Niebawem otrzymała ona nową pracę od… Borysa Budki, nowego ministra aktywów państwowych. Zresztą także znają się od lat. W czasach prezydentury Jerzego Gołubowicza był przewodniczącym Rady Miasta Zabrza i w urzędzie poznał swoją przyszłą żonę.
Po przeprowadzce do Warszawy Ewa Weber wystąpiła z PO, ponieważ na tak wysokim stanowisku urzędniczym powinna być bezpartyjna. Wkrótce potem ekipa Zygmunta Frankiewicza utraciła władzę w Gliwicach, a Katarzyna Kuczyńska – Budka została nową prezydentką Gliwic.
Tymczasem w Zabrzu rządziła dzięki poparciu PO dawna szefowa miejskich struktur SLD Agnieszka Rupniewska, także dawna współpracowniczka prezydenta Jerzego Gołubowicza, który tej partii zawdzięczał zwycięstwo w wyborach w 2002 roku.
Po udanym referendum odwoławczym w Zabrzuw tym roku PO zawistowała asem z rękawa. Komisarzem, ale i kandydatem na prezydenta została dawna współpracowniczka Małgorzaty Mańki – Szulik, ale także późniejsza szefowa koła PO w Gliwicach … Ewa Weber, a później podwładna Borysa Budki w ministerstwie.
Kamil Żbikowski przez lata pozostaje wierny Lepszemu Zabrzu, czyli tzw. stowarzyszeniom miejskim, które w Polsce rządzą w wielu miastach. W Zabrzu np. Stowarzyszenie „Skuteczni dla Zabrza”. Sukces tego ostatniego, który sprawował władzę w Zabrzu przez cztery kadencje, sprawił, że jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać jego konkurencje. I tak w ostatnich wyborach wystartowała kolejna taka grupa pod szyldem Aliny Nowak.
I tu się zaczyna zabawa. W czasach prezydentury Małgorzaty Mańki – Szulik została ona dyrektorem Powiatowego Urzędu Pracy. Nagle zdecydowała się kandydować do Sejmiku Śląskiego z poparciem Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Wybory wygrała i stała się bliską współpracowniczką marszałka województwa śląskiego Jakuba Chełstowskiego z PiS, który fotel zdobył dzięki słynnej już zdradzie jednego z radnych PO. Pod koniec kadencji Chełstowski z grupą radnych, w tym z Aliną Nowak, przeszli na stronę PO, a ona miała nawet otrzymać nominację tej partii w wyborach na prezydenta Zabrza. Tak się jednak nie stało, za to otrzymała intratne stanowisko w jednej ze spółek województwa śląskiego. Pozwolono jej jednak kandydować w Zabrzu (a może polecono?) i prowadziła jedną z najdroższych w historii miasta kampanii wyborczych. Pozostawała wówczas bliską współpracowniczką marszałka Jakuba Chełstowskiego, który utrzymał stanowisko, ale w swoim zarządzie miał już samych polityków PO. Wybory w Zabrzu sromotnie przegrała, nikt z jej kandydatów nie wszedł do Rady Miasta, a jej środowisko polityczne się rozpadło. W województwie po nowych wyborach pełnię władzę zdobyła PO, a wiele osób z zabrzańskiego środowiska ściągniętych przez Alinę Nowak pozostało na swoich stanowiskach, choć zaczynali tam pracować jako ludzie … PiS.
Po wyborach samorządowych także Lepsze Zabrze Kamila Żbikowskiego się podzieliło. Część działaczy uznała, że chce współpracować z Agnieszką Rupniewską, nową prezydentką Zabrza. Założyli własne stowarzyszenie i klub w Radzie Miasta. Zawarli koalicję z PO i otrzymali stanowisko wiceprezydenta.
Po referendum rozpoczęły się nowe transfery. Faworytami nowych wyborów byli od początku Ewa Weber i Kamil Żbikowski. Ten trend mogły odwrócić dwa wydarzenia. Po pierwsze – start Agnieszki Rupniewskiej, który doprowadziłby do podziału środowiska PO, a być może i do tego, że żadna z pań nie weszłaby do drugiej tury. Zagrożenie zostało szybko zażegnane, a Agnieszka Rupniewska jest teraz pracowniczką spółki marszałka województwa śląskiego.
Drugą możliwością było niewystawienie kandydata na urząd prezydenta przez środowisko PiS. Takie rozmowy trwały. Wówczas Rafał Kobos ze „Skutecznych dla Zabrza”, czyli stowarzyszenia Małgorzaty Mańki – Szulik, miałby realne szanse wejścia do drugiej tury. Gdyby otrzymał połowę głosów elektoratu PiS, miałby realne szanse „przeskoczyć” Kamila Żbikowskiego. Tak się jednak nie stało. Zgodnie z prognozami w drugiej turze spotkali się Ewa Weber i Kamil Żbikowski.
Ten drugi miał kłopot, bo jego stowarzyszenie Lepsze Zabrze zostało bardzo osłabione personalnie przez opisywany już jego podział. Wsparł się więc grupą dawnych współpracowników… Aliny Nowak. Ona zaś sama – jako dawna koleżanka Ewy Weber – także z grupą dawnych towarzyszy stanęła po stronie PO. Nie miała za bardzo wyjścia, bo … nadal pracuje w spółce marszałka województwa śląskiego.
Tak więc dawni towarzysze trafili do różnych grup politycznych, wiedzą o sobie dużo i wzajemnie oskarżają się o hejt.
W głowach zabrzańskich wyborców powstał mętlik. Próbuje się więc uprościć narrację – w klasyczny sposób: PO kontra PiS. To teza z gruntu fałszywa, ale stosunkowo prosta w przekazie. Po pierwszej turze wyborów – co oczywiste – środowisko zabrzańskiego PiS stanęło po stronie kandydata bezpartyjnego. Podobnie bywało i w latach poprzednich. Kamil Żbikowski nigdy nic wspólnego z PiS nie miał.
Tę opowieść mógłbym jeszcze bardziej skomplikować, dorzucając dodatkowe wątki uboczne, ale tego już nikt by nie zrozumiał. Czy pomogłem Wam dokonać wyboru? Nie wiem. Starałem się rzetelnie to wszystko wytłumaczyć. Najważniejsze, żebyśmy spotkali się przy urnach. Nie wiem jak wy, ale ja tam jestem bezpartyjny i bardzo to sobie cenię.

Źródło: W Zabrzu

Subskrybuj nasz kanał na YouTube! 👇

Reklama