Likwidacja KWK Makoszowy była jednym z najbardziej bolesnych momentów dla zabrzańskiego przemysłu. Można śmiało powiedzieć, że przemysł ciężki w tym momencie w Zabrzu się zakończył. Czy musiało tak być? Związkowcy kilka lat temu, gdy postawiono kopalnię w stan likwidacji, byli rozczarowani postawą zarówno rządu, central związkowych, jak też władz Zabrza, które ich zdaniem nie przeciwstawiły się stanowczo likwidacji zakładu. O tym, jak wielkim błędem było zamknięcie Kopalni Makoszowy, przekonujemy się dziś, w dobie konfliktu na Ukrainie.
CZYTAJ TEŻ: 7 (nie)cudów 2022 – W Zabrzu
Jak to właściwie było?
O tym, że Kopalnia Makoszowy została przeznaczona do likwidacji, mieszkańcy Zabrza, a przede wszystkim górnicy dowiedzieli się na początku stycznia 2015 roku. Informował o tym m.in. portal górniczy nettg.pl. Od tamtej pory były w Zabrzu protesty, działania związków, jednak nic to nie dało. Kopalnia została zamknięta, a jej definitywny koniec nastąpił z końcem 2022 roku.
Kopalnia KWK Makoszowy przeznaczona do likwidacji
Decyzja o przeznaczeniu do likwidacji kopalni zapadła jeszcze za czasów rządów PO-PSL. Jak informował 5 stycznia 2015 roku portal nettg.pl, dotyczyło to czterech kopalń Kompanii Węglowej: Pokój, Brzeszcze, Makoszowy, Bobrek-Centrum. Likwidacją miała zająć się Spółka Restrukturyzacji Kopalń. Kompania Węglowa przekazała kopalnię Makoszowy do SRK w kwietniu 2015 roku.
Protest w Zabrzu
17 stycznia 2015 roku ulicami Zabrza (od stadionu do Domu Muzyki i Tańca) przeszedł kilkutysięczny pochód protestacyjny. W proteście uczestniczyły centrale związkowe i ich przedstawiciele, włącznie z przewodniczącym Solidarności Piotrem Dudą. Wcześniej, na wiecu, na parkingu przy stadionie, wypowiadali się szefowie związków, poseł Prawa i Sprawiedliwości Jerzy Polaczek, a także prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik.
– Dzięki temu, że jesteście zdeterminowani, a samorządowcy, związkowcy są z Wami, udało doprowadzić się do sytuacji, w której oczekujemy na panią premier (Ewę Kopacz – red.), która za chwilę powinna przyjechać na Śląsk i zrealizować to, na co wszyscy czekamy. Ubolewamy, że tak trochę od końca to wszystko poszło. My ciągle mówimy, to są przecież wasze głosy, że restrukturyzacja jest potrzebna. Restrukturyzacja, a nie likwidacja. Dlatego to, co się udało, zawdzięczacie sami sobie i waszym przyjaciołom. Na pewno samorządowcy są zawsze z wami, na pewno was w tym nie zostawimy. Trzymajcie się, my na pewno będziemy was wspierać – mówiła wówczas prezydent Zabrza.
2015 – rok wyborczy i piękne słowa Beaty Szydło w KWK Makoszowy
W sierpniu 2015 roku do Zabrza przyjechała Beata Szydło. Przed kopalnią Makoszowy przekonywała, że polskie górnictwo potrzebuje wsparcia ze strony państwa.
– Tutaj na Makoszowach przygotowano plan. Przygotowano plan zmian, które mogą doprowadzić do tego, że Kopalnia Makoszowy będzie przynosiła zyski. Że zostaną uratowane miejsca pracy nie tylko tutaj, ale zostaną też uratowane tysiące miejsc pracy na Śląsku i w całej Polsce. Trzeba pamiętać o tym, że miejsce pracy w zakładzie górniczym, na kopalni, to nie jest tylko to jedno miejsce tej konkretnej osoby, która tu pracuje, ale ono generuje w całym przemyśle, w całej branży, w usługach jeszcze co najmniej cztery, czy pięć kolejnych. Więc to są tysiące miejsc pracy, których trzeba bronić. I dzisiaj wszyscy ci, którzy mówią, że nie da się ratować polskich kopalń, że górnictwo to jest branża, która jest branżą schyłkową, nie tylko że się mylą, ale mają złe intencje. Ja nie boję się tego powiedzieć. Trzeba walczyć o polskie górnictwo – mówiła w sierpniu 2015 roku przyszła premier Beata Szydło.
KWK Makoszowy w Spółce Restrukturyzacji Kopalń i decyzja o likwidacji
Kopalnia Makoszowy będąca w strukturach SRK, gdzie trafiały zakłady przeznaczone do zamknięcia, wydobywała węgiel do końca 2016 roku – do tego momentu mogła otrzymywać dopłaty do strat produkcyjnych. Nic nie stało jednak na przeszkodzie, by kopalnia funkcjonowała w warunkach rynkowych.
– Makoszowy otrzymały decyzję skracającą możliwość dofinansowywania strat, które ponosi kopalnia. Mogą być na rynku, jeżeli obronią się rynkowo i będzie inwestor do końca roku – mówił w listopadzie 2016 roku wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski, zapewniając, że Ministerstwo Energii nie będzie przeszkadzać w działaniach, służących utrzymaniu kopalni na zasadach rynkowych.
Z tymi zapewnieniami nie zgadza się Jerzy Hubka, wiceprzewodniczący ZZG przy Makoszowach, który całość działań strony rządowej nazywa wprost działaniami pozorowanymi, gdzie od początku nie było woli politycznej do uratowania kopalni.
– Ta wypowiedź jest nieprawdą. Mieliśmy inwestora. Pojechaliśmy do ministerstwa i nawet nie zostaliśmy przyjęci, bo rzekomo ministerstwo uznało, że inwestor jest niewiarygodny. Nawet nie sprawdzono dokumentów – mówi w rozmowie z Nowinami Jerzy Hubka. – Inwestor był skłonny pokryć nawet pomoc publiczną, jaką otrzymała kopalnia – 200 mln zł – dodaje.
Zdaniem Hubki warunek pokrycia pomocy publicznej można było jednak ominąć. – Chciałbym zwrócić uwagę na to, co stało się z kopalnią Brzeszcze. Kopalnia nigdy nie była dwuruchowa, a nagle w wyniku zakulisowych działań podzielili ją na „Brzeszcze” i „Brzeszcze 1”. I teraz to, co było zbędne, poszło do SRK, łącznie z długami. I to samo można było zrobić na Makoszowach, wydzielając zorganizowaną część przedsiębiorstwa. Tak na dobrą sprawę, w świetle prawa wcale nie trzeba byłoby zwracać tej pomocy publicznej – mówi Jerzy Hubka.
Kopalnia Makoszowy, jak mówi Hubka, została postawiona w stan likwidacji uchwałą Spółki Restrukturyzacji Kopalń z 16 grudnia 2016 roku. – Kopalnię zlikwidował rząd PiS – mówi stanowczo.
– Kopalnię postawiono w stan likwidacji pomimo przygotowanego planu naprawczego, który wówczas przewidywał zyski. Kopalnia zaczęła generować zyski. Z początkiem roku 2017 koniunktura na węgiel tak znacznie wzrosła, że zyski byłyby co najmniej dwukrotnie większe niż te założone w planie – mówi Hubka.
Związki chciały uratować kopalnię
Proces likwidacji kopalni postępował. Związki jednak nie odpuszczały, by próbować uratować kopalnię. Jednym z pomysłów było powołanie spółki pracowniczej. Górnicy, jak tłumaczył wówczas Jerzy Hubka ze Związku Zawodowego Górników, chcieli wydzielenia części z likwidowanej kopalni i powołania spółki, która miałaby działać w warunkach rynkowych. Spółka nawet powstała – założyły ją trzy związki zawodowe (Kontra, ZZG, ZZRG). Pomysł jednak, jak mówił Hubka, był od początku torpedowany i nie było chęci strony rządowej.
„Ciche przyzwolenie central związkowych i prezydent Zabrza”
W 2018 roku związkowcy wystosowali list otwarty do Jarosława Kaczyńskiego, w którym apelowali o weryfikację decyzji o całkowitej likwidacji kopalni Makoszowy. W liście (cała treść na końcu tekstu) piszą m.in. że zasypanie szybów jest równoznaczne z odcięciem dostępu do złóż węgla bilansowego w ilości 150 milionów ton.
– Decyzja o likwidacji kopalni została podjęta pochopnie bez uzasadnienia ekonomicznego, mimo to pracownicy, oraz mieszkańcy Zabrza ciągle nie potrafią pogodzić się z likwidacją jednej z lepszych i bezpieczniejszych kopalń – piszą związkowcy.
W liście pada również stwierdzenie, że decyzja o likwidacji kopalni została podjęta „za cichym przyzwoleniem górniczych central związkowych oraz prezydent Zabrza”.
– Jesteśmy rozczarowani, powiem szczerze i brutalnie, bo napisaliśmy, że była cicha zgoda zarówno pani prezydent miasta, jak również central związkowych. I uważamy, przynajmniej mamy takie przekonanie, że rzeczywiście tak było. Chcę powiedzieć w ten sposób: przy wielu spotkaniach, na których byliśmy, mieliśmy poparcie władz miasta, mieliśmy poparcie central związkowych, ale nie znam i nie widziałem nigdy dokumentu, w którym wyraźnie byłby sprzeciw ze strony władz miasta i central związkowych. Sprzeciw przeciwko zamknięciu kopalni, tego nie było – mówił 4 lata temu dla portalu Info Zabrze Jerzy Hubka, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników KWK Makoszowy.
Co zrobiły władze Zabrza, by uratować kopalnię?
8 grudnia 2022 wysłaliśmy pytania do rzecznika miasta Dawida Wowry, a także bezpośrednio do prezydent Zabrza Małgorzaty Mańki-Szulik. Zapytaliśmy, jakie działania kilka lat temu podjęły władze miasta, by uratować kopalnię? Poprosiliśmy też o odniesienie się do archiwalnej wypowiedzi Jerzego Hubki. Odpowiedzi niestety do dziś nie otrzymaliśmy.
Ostatnia Barbórka
Jak już dziś wiemy, z planów górników pozostała tylko historia. 10 grudnia na kopalni odbyła się „Pożegnalna Barbórka”. Górnicy sami zebrali na nią fundusze – 11.700 zł na „zrzutce”.
„Sabotaż gospodarczy”
– Zamykanie kopalni Makoszowy i Krupiński, a zwłaszcza Makoszów było po prostu sabotażem gospodarczym – mówił niedawno dla portalu tarnogorski.info ekspert górniczy dr Jerzy Markowski.
Źródło: Nowiny Zabrzańskie
Poślij artykuł dalej ⬇⬇⬇